Nad Buenos Aires wisi toksyczna chmura. Argentyńczycy nie mogą oddychać. Ewakuowano setki ludzi. Wiele osób ma podrażnione oczy. Ludzie skarżą się na mdłości. Sytuacje w mieście dziś uznaje się za opanowana. Jeszcze wczoraj w Buenos Aires obawiano się totalnej paniki
REKLAMA
.
Wszystko zaczęło się w godzinach największego szczytu, kiedy gros ludzi pędzi do pracy. W centrum miasta ostry smród sparaliżował życie. Nie można było otworzyć okien, a nieprzyjemna woń wkradała się nawet do zamkniętych pomieszczeń. Wiele osób skarżyło się na mdłości i złe samopoczucie. Obawiano się skażenia rtęcią.
Sytuacje nieco uspokoił komunikat Sergio Berniego, wiceministra spraw wewnętrznych – pisze Gazeta Wyborcza. Powodem skażenia i chmury toksycznej nad Buenos Aires był pożar w porcie, gdzie zapalił się kontener z pestycydami jadącymi z Chin do Paragwaju. Z informacji dziennikarzy Gazety wynika, że palące się nawozy pestycydowe miały niski poziom toksyczności.
Podczas eksplozji w porcie ranne zostały trzy osoby. Władze ewakuowały ludność z najbardziej skażonych części miasta. Zamknięto wiele ulic. Pracodawcy odsyłali do domów pracowników.
Powołująca się na korespondencję Vladimir Hernandez z BBC Gazeta Wyborcza cytuje: - Najpierw był wielki alarm, ale władze zdołały uspokoić ludzi, informując, że zagrożenie nie jest poważne.
Mimo to w stan gotowości zostały postawione wszystkie możliwe służby. Specjalne ekipy pracują nad neutralizacja unoszącej się chińskiej chmury pestycydów. Ludzie na razie nie zdejmują z twarzy masek ułatwiających oddychanie.
Urszula Starzyk
źródło: gazeta Wyborcza
zdjęcie AFP
pp12
