BEZPŁATNIE ORGANIZUJEMY PROMOCJĘ FIRM KAŻDEJ BRANŻY, STOWARZYSZEŃ, ARTYSTÓW - inkubator@portalpolski.pl

Baniak chciał, żebym mu sprzedał Składy Węgla. Jego żona była w radzie nadzorczej Hawe

29.07.2014 / czytano: 335 razy

Marek Falenta, jeden z najbogatszych Polaków i najbardziej znanych inwestorów giełdowych, a obecnie oskarżony w sprawie afery taśmowej w rozmowie z portalem Money.pl o wrobienie go w aferę oskarża byłych górników, którzy robią interesy na pośrednictwie w handlu węglem. Opisuje też swoje spotkanie z wiceministrem skarbu Rafałem Baniakiem w restauracji Sowa i Przyjaciele. Podkreśla, że nie zamierza się ukrywać. Nie życzy sobie, by pisano o nim Marek F.

REKLAMA



- Zwrócili mi paszport i nie muszę meldować się na policji. Mogę robić, co chcę - mówi Marek Falenta, oskarżony w sprawie "afery taśmowej". Prokuratura oddała mu również milion złotych, które wpłacił jako poręczenie majątkowe po zatrzymaniu pod koniec czerwca.

- Zatrzymano mnie w dzień urodzin mojego syna. Nawet z życzeniami nie pozwolono mi do niego zadzwonić. Samo zatrzymanie przebiegło w dość filmowy sposób. Gdy wyjeżdżałem rano z domu, zajechały mi drogę dwa samochody, z których wyskoczyli funkcjonariusze ABW, w sumie kilkadziesiąt osób. Mieli długą broń, którą we mnie wycelowali. Wyciągnęli mnie z auta i miałem sporo szczęścia, że nie rzucili mnie na ziemię. Założyli kajdanki - opowiada biznesmen. - Nie rozumiem tylko, dlaczego nie przyjechało po mnie dwóch ludzi. Albo dlaczego nie wysłali wezwania do prokuratury. Przecież bym się w niej stawił.

Zdaniem Falenty, taką akcję tłumaczyć można tylko jednym - dzień później Premier miał wystąpienie w Sejmie w sprawie afery podsłuchowej, więc potrzebował ofiary.

- Nie mam z ta sprawą nic wspólnego. Zamierzam to udowodnić - zapowiada dziś Marek Falenta. Przyznaje, że zna Łukasza N., menadżera restauracji Sowa i Przyjaciele, który miał obciążyć go winą za zorganizowanie procederu podsłuchiwania polityków.

- Nikt nie pozwolił mi się zapoznać z jego zeznaniami. Moi prawnicy wnosili też o przeprowadzenie konfrontacji z nim. Bezskutecznie - irytuje się Falenta. - Proszę zwrócić uwagę, że Łukasz N. zniknął. Do mnie też przyszła policja z taką propozycją.

Biznesmen ujawnia, że niedawno spotkali się z nim oficerowie CBŚ. Ostrzegali, że jego życie jest zagrożone. - Nie chcieli powiedzieć, kto mi zagraża. Poinformowali mnie, że mogą sprawić, że zniknę, tak jak świadek koronny - opowiada w Money.pl Falenta. - Chcieliby pewnie, żeby prasa pisała, że zniknąłem. Rząd chce mieć człowieka z zarzutami, który pozwoli mu z całej afery wyjść z twarzą. A nie biznesmena, który nie ukrywa się i rozmawia z mediami.
Marek Falenta podtrzymuje wcześniejsze oświadczenia, że wiceminister skarbu Rafał Baniak składał mu propozycję odkupienia firmy Składy Węgla. Choć Baniak oficjalnie temu zaprzeczył, Falenta w rozmowie z Money.pl twierdzi, że ma dowody na potwierdzenie swoich słów.

- Są SMS-y, które wcześniej wymienialiśmy. Są bilingi rozmów, potwierdzające, że do mnie od dawna dzwonił. Nie może twierdzić, że mnie nie zna - wylicza i zarzuca wiceministrowi wypieranie się takiej znajomości. - A przecież jego żona była nawet w radzie nadzorczej spółki Hawe! Znaliśmy się biznesowo. Spotykaliśmy się na wielu konferencjach, imprezach, bankietach. Może twierdzić, że nie ma nic wspólnego z akcjami przeciwko mnie, ale w to nie wierzę. To przecież on nadzoruje spółkę Węglokoks, która wcześniej składała nam propozycję przejęcia Składów Węgla.

Biznesmen twierdzi, że sytuacja, w jakiej się znalazł to skutek zwalczania go przez baronów węglowych i związkowców. - Rząd chciał mieć z nimi spokój i rzucił mnie na pożarcie - podejrzewa. - Nie zagrażam górnictwu jako takiemu, tylko pośrednikom w sprzedaży węgla, którzy narzucają nawet stuprocentowe marże. Cała siatka tych dilerów to przeważnie byli górnicy i związkowcy. Gdy Składy Węgla dały dużo niższe ceny, to oczywiście uderzyło w ich interesy, liczone w miliardach złotych. A rząd nie chce mieć problemu ze związkowcami z tej branży, którzy jako jedyni są teraz w stanie wyjść na ulicę i palić opony pod Sejmem i blokować ulice.

Cały wywiad przeczytać można dziś w portalu Money.pl.

Autor: Łukasz Pałka, Money.pl

pp12

Lista komentarzy

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Nick:
Treść:
Przepisz kod:
REKLAMA