BEZPŁATNIE ORGANIZUJEMY PROMOCJĘ FIRM KAŻDEJ BRANŻY, STOWARZYSZEŃ, ARTYSTÓW - inkubator@portalpolski.pl

Korpo – racja, a może brak racji?

14.07.2017 / czytano: 2589 razy

Porozmawiamy o życiu w boksie. Nie, nie będzie to wywiad z hodowcami koni szetlandzkich, a z pracownicą dużej, krakowskiej korporacji. Co sprawia, że coraz więcej osób po ukończeniu studiów decyduje się na to, by komputer stał się podstawowym narzędziem ich pracy? Jak jednostka odnajduje się w korporacyjnym mrowisku i czy taki sposób na życie, to wygodnicki kompromis, a może dający satysfakcję sposób na rozwój? O tym porozmawiam z Dorotą Kobarską, z wykształcenia pedagożką i informatyczką. 

REKLAMA




- Może zacznijmy z wysokiego C.  „Korposzczurzyzm”, to swoista urban legend, czy faktycznie zjawisko, od którego nie da się uciec podejmując pracę w korporacji? 
- Myślę, że praca tego typu jest mocno demonizowana. Zdaję sobie sprawę z tego, że są różne korporacje. W dużej mierze zależy to od kultury panującej w danej firmie. Każda korporacja w swoisty sposób „przekupuje” swoich pracowników. Czy to w kwestii finansowej, czy innych benefitów, których jest sporo. Niemniej jednak ja osobiście nie narzekam, nie wyobrażam sobie pracy od – do, z krótką przerwą na siku. Zdarzają się sytuacje, gdy nad danym projektem trzeba spędzić więcej niż standardowe osiem godzin. Mój rekord to czternaście godzić w pracy, ale nie oznacza to, że taka sytuacja jest codziennością oraz że nie mogę sobie tego odebrać w innym terminie. Pojęcie flexible hours nie jest mi obce. Nikt mnie z mojego czasu nie okrada.
 
- Tego typu praca, to brak innego pomysłu na życie, czy pomysł na życie sam w sobie? Rzadko zdarza się bowiem, by wykonywane zawodowo obowiązki miały konkretny związek z ukończonym kierunkiem studiów.
- W moim przypadku to raczej zbieg okoliczności. Aplikowałam na określoną pozycję, bez zwrócenia uwagi na to, jaka to konkretnie firma. Stanowisko było stricte informatyczne, czyli zbieżne z moim wykształceniem. Choć jestem też pedagogiem, co może przydać się w relacjach społecznych. Nie wiem, czy ten typ pracy będę wykonywała dożywotnio. Póki co jestem zadowolona, ale kto wie, może kiedyś będę grała na bębenku w Afryce? Gdybym miała na jeden dzień stać się kimś innym, pewnie nie pracowałabym w korpo, ale tego typu praca gwarantuje środki finansowe na różne pozazawodowe przyjemności, na przykład podróże. To świetna praca na start w życiu, choćby dlatego, że rozwija na wielu płaszczyznach. 
 
- Istnieją inne, prócz finansowych, korzyści z pracy w korporacji?
- W dużej mierze wszystko i tak sprowadza się do pieniędzy. Nie ukrywajmy, że to jeden z czynników motywujących. Mogłabym co prawda brać udział w szkoleniach specjalistycznych i kursach językowych na własny koszt, ale firma mi to zapewnia. Mogłabym brać udział w zajęciach sportowych na własną rękę, ale korpo w ramach benefitu zapewnia mi karnet sportowy. Przykłady mogłabym mnożyć. Nie da się przecenić ogromnego rozwoju, który zapewnia mi miejsce pracy.
 
- Według badań przeprowadzonych w latach dziewięćdziesiątych przez Robina Dunbara, człowiek jest w stanie utrzymywać kontakt z nie większą liczbą osób niż około 150, co zresztą poddaje pod wątpliwość sens gromadzenia setek znajomych na portalach społecznościowych. Korporacje słyną z ogromnej liczby pracowników, co jest zrozumiałe w przypadku międzynarodowego zasięgu działalności. Zastanawia mnie jednak z iloma współpracownikami stykasz się w pracy na co dzień? Utrzymujecie relacje pozazawodowe? Z autopsji mogę powiedzieć, że w małych firmach to naturalne. Jak rzecz ma się w przypadku twojego środowiska pracy? To dobre miejsce do poznawania ludzi? 
- Korporacja to świetne miejsce do poznawania ludzi. Bardzo cenię sobie czas spędzony ze współpracownikami zarówno w pracy, jak i poza nią. Zdarzają się wspólne wyjścia na piwo czy do kina, lub co ciekawe – parapetówki całonocne. Zależy to od zespołu do jakiego się trafi. W pełni zgadzam się z faktem, że nie da się utrzymywać kontaktu z setkami osób w tym samym czasie. Nad projektami i zadaniami pracuje się w określonych grupach. Mamy tysiące pracowników, większości i tak nigdy nie będę miała okazji poznać, to naturalne. Mi personalnie korporacja dała dużo w aspekcie społecznym i socjalizacyjnym, rozwinęłam się po prostu towarzysko. Zdaję sobie sprawę, że w chwili, gdy trafi się do środowiska, w którym panuje mobbing, sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Może miałam po prostu szczęście? 
 
- Teraz czas na mała retrospekcję. Idziesz pierwszego dnia do pracy. Wiadomo, towarzyszy temu stres, lęk, może ekscytacja. Jak bardzo twoje ówczesne oczekiwania różniły się od tego, z czym zetknęłaś się podczas pełnienia swojej funkcji?
- Założenia różniły się od rzeczywistości. Pierwszy dzień pracy zajęły głównie szkolenia ogólne, a spodziewałam się od razu trafić w wir obowiązków. To jednak zrozumiałe, trzeba wpierw poznać zakres swoich obowiązków i dopiero z czasem można brać na siebie pełną odpowiedzialność za wykonywane zadania. Spodziewałam się bardziej technicznego podejścia, tymczasem chodzi bardziej o analizę, ale i kontakt z klientem. Przynajmniej w moim konkretnym przypadku. Pokutuje opinia, że w korporacji wykonuje się zadania, które nie mają większego sensu. Z boku może to tak wyglądać. Prawda jest jednak taka, że zbiór tych czynności składa się na konkretne zmiany. Jestem wykonawcą, nie mi osądzać ich użyteczność.
 
- Zakładając, że twoi przełożeni nigdy nie przeczytają tego tekstu, zresztą jak bardzo musieliby zabłądzić w hasłach wyszukiwarki, by napatoczyć się na naszą rozmowę, chciałem na koniec zapytać, czy polecasz pracę w korporacji? Jeśli tak, to dla kogo jest ona odpowiednią drogą zawodową? 
- Podkreślę, że ten typ pracy jest dobry jako początek drogi zawodowej. Duże i stosunkowo łatwe pieniądze, stabilność zatrudnienia. Niektórzy z czasem wolą bardziej kreatywną i nie monotonną pracę. Chęć bycia swoim własnym panem, a nie tyko narzędziem w rękach wielkich szefów czy przysłowiowym trybikiem w maszynie. Wszyscy lubimy mieć znaczenie, zrobić w życiu coś spektakularnego. Nie każdy może być Jobsem, czy Gatesem, ale warto próbować podążać własną drogą, a nie tylko według utartych schematów. 
 
- Dziękuję za szczerą rozmowę.
- Mnie także było miło.
 
Przemysław Piotr Kłosowicz
 

Lista komentarzy

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Nick:
Treść:
Przepisz kod:
REKLAMA