- Marcin jest wrażliwym facetem, romantykiem, który odnalazł swoją drogę pracując w hospicjum – mówi Anita. Tylko, że na pierwszy rzut oka, nic do siebie nie pasuje. Marcin ma ponad 180 cm wzrostu, masywną budowę ciała. Wizualnie należy do typów, jakich Agnieszka Osiecka określiła słowami piosenki:
„ Sing, Sing ma koleżków trzech,
Takich spotkać na ulicy to jest pech.
Zbyt nerwowi są,
grzeszą, kiedy śpią,
A ja nie wiem, po co...”
Ciało to jedno, a to co w głowie, to drugie – mówi o sobie czterdziestolatek, który w życiu swoje przeszedł. Mimo że pochodzi z domu pełnego miłości i wzorców, to popełniał błędy.
Ich konsekwencje ponosi do dziś. Tamten rozdział, z którego wyciągnął wnioski, jest zamknięty. Marcin odnalazł już swoje miejsce na ziemi. Wydaje się być spełnionym człowiekiem. Wspiera innych ludzi, którzy są zagubieni w życiu i szukają rozwiązania swoich problemów. Potrafi też skutecznie zachęcić młodzież do uprawiania sportu.
Kiedyś napisał: „Gdy postanowisz iść do przodu, obejrzyj się za siebie, być może jest ktoś, kto wraz z Tobą chce odbyć tę podróż w nieznane”. Zrozumienie wielu rzeczy wymagało czasu i uzbrojenia się w pokorę. Na początku jednak przejrzenia na oczy. Rozmawiając z nim mam wrażenie, że chyba w życiu czegoś jeszcze mu brak. Zresztą sam o tym pisze:
„Wszystko bym dał, by móc szybować swobodnie
Tak bez lęku w ludzkich problemach
Przestać stawiać opór
Dać się nieść
Przecież lęk mija
Tylko dać temu czas
Puszczanie myśli w wir ostrych kamieni
szkła rozbitego
Zawsze straci namiastkę
rodzącego się dobra
Pozwól mi Boże
dam się nieść
Tak jak ci przyjaciele
Czy czują lęk, strach?
Chcę poczuć ten wiatr
Wiatr wolności, bicie serca na nowo
Wolny od ludzkich uprzedzeń
Gdzie i kiedy upłynął czas
Gdzie me myśli z nóg nie zwalały
Kiedy me oczy spojrzą na nowo
Bo choć namiastkę zaczerpnąć
optymizmu wiatru”
Potrzeba pomagania
Odkąd pamięta, miał w sobie chęć pomocy chorym. Miejscem, w którym realizuje się zawodowo to między innymi tyskie hospicjum. Związany z nim jest od 2016 roku. Pracuje tam jako opiekun medyczny. Chodzi także do domów pacjentów.
- Nie lubię ludzkiej krzywdy. Tak już mam. Podziwiam większość chorych. Mimo świadomości zbliżającego się końca potrafią uśmiechnąć się i mieć więcej optymizmu w sobie niż zdrowy człowiek – czytam jego wypowiedź zamieszczoną na łamach publikacji książkowej wydanej na 25 lecie Hospicjum im. Św. Kaliksta. Musimy pamiętać, że „hospicjum to życie”, a nie wyrok czy „ostatnia prosta”.
Niektóre przemyślenia Marcina mieszkańcy i pracownicy mogą przeczytać na hospicyjnej tablicy. Czasem to tylko zabawne, lekko naiwne lecz pełne życzliwości rymowanki o nich samych lub opisujące dzień za dniem. Kogo i jakich sytuacji dotyczyły, wiedzą wtajemniczeni. Czasem, nie ukrywajmy, łezka w oku zakręci się. Szczególnie, kiedy osób ze zdjęć już nie ma wśród nas. Niekiedy opiekun z uśmiechem docenieni pracę swoich kolegów i koleżanek. Niektóre frazy wierszyków brzmią staroświecko wręcz moralizatorsko, ale widać płynącą z nich sympatię i szacunek do bohaterów.
„...dziś przyjrzałem się bliżej tej pracy oddanej
Gdy padło pytanie: << nie było mojej pani kochanej?>>
Cóż więc dodać,
gdy widzę jak chorzy uśmiech na twarzy rysują
Kto twórcą uśmiechu?
Te panie
To one na co dzień nad tym pracują...”
Schronienie
Marcin jest osobą wierzącą, chociaż nie było to takie proste odkrycie. Zdarzało mu się żyć bez Boga w przekonaniu, że jest niezniszczalny, silny i nigdy nie zachoruje.
Złudne to było myślenie. Dopiero tutaj zobaczyłem za ile rzeczy, takich banalnych, mogę być Bogu wdzięczny. Doceniam, że sam mogę iść do toalety, wykąpać się lub jeszcze banalniej - napić wody, kiedy mam ochotę - dodaje.
Jak przyznaje, dopiero tu ponownie odnalazł wiarę.
„Droga to trudna lecz daje schronienie
Przeżyłem nieraz bólu ukojenie
Przyroda i wszystko co mnie otacza
Twą boską obecność zaznacza
Jak ciężko rozumu używać
By wolności serca zażywać
Bo serce to jedno a rozum to drugie
Ciężko połączyć te dwa organy
Chyba, że człowiek czuje się przez Ciebie kochany
Serce przebacza, kocha i bije - taka jego natura
A rozum niby wszystko, a podpowiada, że bzdura”
Dziś Marcin ma większy szacunek do życia. Poznał jego wartość w obliczu śmierci swoich podopiecznych. Zdarza się, że odchodzą jego równolatkowie lub młodsi. I te zdarzenia bolą go najbardziej. Bo to niesprawiedliwe. Bo za wcześnie. Bo...tu nie ma argumentu.
Demony
W człowieku są dwie strony – ta dobra i zła.
- W każdym tekście zadaję pytania zarówno temu dobremu, jak i złemu Marcinowi. To świadome rozgrzebywanie ran, analiza własnych przeżyć. To rozprawa z przeszłością. To także wyrzucenie z siebie przemyśleń, emocji, jakie pojawiają się codziennie.
Marcin przelewa na papier swoje refleksje związane między innymi z pracą. Także nad sobą. A jemu chce się walczyć o lepszego siebie.
„Przebita głębia ostrzem nienawiści
Trzymanych w uchwycie złości
Pycha namawia
ego pcha dalej
Jeszcze to,
co bije, łzy musi wycisnąć
Cieszysz się każdym ciosem
Cieszysz się, gdy smutek widzisz
A cóż to
jeszcze za mało?
Oj czekaj,
jeszcze nie koniec
Skąd w Tobie ta nienawiść
Czyżby buntownik
To taka maska
Od dzieciństwa ją nosisz
Ja i moje się liczy
kolna dla pokazu zdrowe
To taki dar
Od tego,
co Cię kusi
To on pozbawia Cię radości
To on Cię na dno prowadzi
To on Twą pychę pielęgnuje
To on Twą duszę rujnuje
Wybaczam choć ból czuję okropny
To wraca, boli, przeszkadza
Rana zostaje, choć sam dłużny nie byłem
ale ja dobrym być postanowiłem
Gdy wybaczasz
dusza zdrowieje
Gdy kochasz
serce bije
Ciężkie to
Sam sobie zdaję sprawę
Blizna zostaje
Przypomina się stale”
Moja znajoma poetka określiła to jako twórczość szczerą, a ja dodam – obdartą z wymyślnych, wydumanych przenośni, porównań, wręcz prostolinijną. Kawa na ławę. Tylko autor wie, o co naprawdę w tekście chodzi. My możemy się domyślać. Stąd nie zawsze, dla osoby spoza grona jego zaufanych przyjaciół, przekaz jest jasny. I tylko dla Marcina wyrzucona w przestrzeń zła energia ma sens i jest uzasadniona. To dialog faceta z facetem. Faceta patrzącego z dystansem na swój problem. Wreszcie to forma terapii - rozprawienia się ze złą emocją. Solidny opierdol własnego ego.
Ma świadomość, że nie jest drugim Miłoszem i nawet do tego nie pretenduje. Natomiast pisanie pomaga mu rozliczać się z każdym dniem, a podopiecznym jego słowa mogą dodać siłę do walki o siebie. Kto przeżył tyle co on, być może odnajdzie w tych linijkach własną przeszłość.
Jeśli to mu pomaga, niech pisze. To znacznie ułatwia życie - dodała zaprzyjaźniona i ceniona przeze mnie pani od wierszy.
Alicja Badetko
pp12